Czy Jan Paweł II krył pedofilię w Kościele? – rozmowa z red. Tomaszem Rowińskim
Opublikowany czterystustronnicowy raport ws. byłego kardynała i byłego księdza Theodora McCarricka ukazał ogrom zła i nieprawidłowości, jakie zapleniły się na wysokich szczeblach kościelnej hierarchii. Czy jednak za to zło odpowiedzialny jest Jan Paweł II? Na te i inne pytania odpowiada Tomasz Rowiński, redaktor kwartalnika i portalu Christianitas oraz tygodnika Do Rzeczy.
Przypadek Theodora McCarricka
W 2000 r. papież Jan Paweł II powołał na stanowisko arcybiskupa Waszyngtonu bpa Newark Theodora McCarricka. Teraz oskarża się Papieża Polaka, że nie powinien tego robić, bo już wtedy były argumenty za tym, że McCarrick jest przestępcą seksualnym – co ostatecznie się potwierdziło, a on sam został wydalony ze stanu duchownego za pontyfikatu papieża Franciszka. Problem w tym, że oficjalne opinie na temat biskupa były bardzo dobre. Jedynie kard. O’Connor zgłosił pewne zastrzeżenia, ale też jedynie nieformalne, bo nie miał żadnych dowodów.
Jan Paweł II zareagował na te zastrzeżenia i zlecił nuncjuszowi apostolskiemu w USA zbadanie tej sprawy. Nuncjusz potwierdził coś, co biskupi amerykańscy wiedzieli, w tym opiniujący biskupa, że McCarrick jest homoseksualistą. Nie wiedziano jeszcze wtedy, że był także pedofilem. Oskarżenia na tym tle, które się potwierdziły, pojawiły się dopiero w roku 2017. W 2000 r., po uwagach nuncjusza, Papież Polak usunął McCarricka z listy kandydatów na stanowisko biskupa Waszyngtonu, które wiąże się tradycyjnie z otrzymaniem kapelusza kardynalskiego.
Złamanie tajemnicy papieskiej
W tym momencie musiało dojść do złamania tajemnicy papieskiej, bo ktoś poinformował bpa McCarricka, że został wyrzucony z listy kandydatów na stanowiska biskupa Waszyngtonu. McCarrick napisał wówczas list do papieża, w którym zarzekał się, że jest niewinny. Zaadresował go do ks. Stanisława Dziwisza, który przekazał go papieżowi. Jan Paweł II zaprosił wówczas McCarricka do siebie i po rozmowie z nim nabrał przekonania, że jest niewinny. Powołał go wówczas na to stanowisko. To był błąd, ale biorąc pod uwagę też obowiązujące mechanizmy kościelne, nie można powiedzieć, że doszło do zaniedbań ze strony samego papieża. Sprawdził wątpliwości, ale nie było dowodów i uwierzył człowiekowi, który był sprytnym manipulatorem i kłamcą.
Za papieżem jest cała biurokracja
„Papieże są pojedynczymi osobami na szczycie bardzo dużej hierarchii, na szczycie biurokratycznej machiny. I do nich docierają pewne końcowe efekty różnych zabiegów biurokratycznych i politycznych. Moim zdaniem trochę tego brakuje w raporcie ws. McCarricka i przez to mamy wrażenie, że dwóch papieży zaniedbało sprawę, podczas gdy pominięci są wszyscy inni ważni politycy duchowni w Stolicy Apostolskiej i dopiero w 2017 roku następuje reakcja papieża Franciszka” – mówi red. Tomasz Rowiński.
Problemy z raportem ws. McCarricka
Tomasz Rowiński wskazuje na to, że sam raport ws. McCarricka budzi pewne wątpliwości. Przypisuje on bowiem zbyt wiele odpowiedzialności papieżom, pomijając wysokich urzędników watykańskich, do których należało kontrolowanie tego typu spraw. Poza tym nie zwraca zupełnie uwagi na pewną szerszą kwestię dotyczącą Kościoła w USA. Chodzi mianowicie o fakt, że biskupi amerykańscy wiedzieli, że McCarrick jest homoseksualistą, a mimo to wydawali pozytywne opinie na jego temat. Co więcej, pozwalali na to, by homoseksualiści dochodzili do święceń i wręcz takie osoby promowali. Dopiero biorąc to pod uwagę, można zobaczyć, że sprawa McCarricka jest znacznie głębsza, niż się wydaje, i odpowiedzialność za nią ponosi wiele osób, w tym biskupi amerykańscy.
Benedykt XVI usunął McCarricka ze stanowiska biskupa Waszyngtonu, ale dał się namówić kard. Bertone, aby nie nakładał na niego oficjalnych kar. Raport o tym nie mówi, podobnie jak o kard. Sodano, który był odpowiedzialny za kadry w Kościele. Na to zwrócił uwagę bp Vigano, wskazując, że bez tych dwóch osób nie możliwe było takie a nie inne postępowanie wobec McCarricka.
Zobacz więcej: